Samotność
Stanęłam pod brzozą.
Drży z zimna, w białej pończoszce.
Zima skroiła jej śnieżne futro,
jakby chciała ochronić przed śmiercią.
Może marzy o wiośnie.
Znowu rozśpiewa się słowiczo.
I samotność pierzchnie za horyzont.
Słońce wepnie w długie warkocze złote
wstążki.
Czas niemiłosiernie mrozi dłonie.
Bezmiar pustki.
Przytuliłam brzozową samotność.
Może chociaż ona poczuje czyjeś ciepło.
Komentarze (19)
żal tych zmarzniętych drzew
serdeczności :)
żal tych zmarzniętych drzew
serdeczności :)
pięknie przysnęła ta brzoza i śni się jej wiosna
dobra poezja,
pozdrawiam serdecznie:)