SAMOTNOŚĆ
odejdź
ona nie słyszy
ironii uśmiech szkicuje
żarliwe płomyki
nic nie rozumie
kocha
przytula
nieustannie towarzyszy
szepcze pod nosem
zawsze jest ciszą
dusi zimnymi łapami
pazury wbija w tętnicę
pocałunkiem lodu
spija cierpienie
zapomnianego trwania
odejdź
usiadła na łóżku szpitalnym
została
...dla samotnych...sercem, duszą, ciałem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.