Samotność w płaszczu
Czuję powiew – wzywa pseudowolność,
a na jej krańcu czeka tylko samotność.
To suka w płaszczu, okrywa łzami
szuka związków z problemami
mami obietnicami – nie chcę jej,
bo z jej oczu wylewa się krew.
Zalewa po horyzont – czerń
wzywa, jak wolności zew
to syreny śpiew, śpiew fałszywy
rzuca mięsem, kawałkami zgnilizny.
Mam blizny, bo zadała mi rany
gdy byłem młody, głupi i niepokonany,
a dzisiaj stoję – jeszcze nie stary, a
pokonany.
Blady, bo wiem co niedługo będzie
nie Cyganka, dzisiaj wróżą mi ręce
niebo tej nocy nade mną pęknie.
Komentarze (1)
smutny lecz piękny wiersz pozdrawiam