samotny spacer po starym mieście
klucząc
w labiryncie ludzi nocnej pracy
depcze kałuże nienawiści
robie rachunek sumienia
marze
hamleta czytam
z komandosem
rozpoczynam mój spacer
ulice ciemne
motława
latarnia jedna i druga
i pani cos tam mruga do tamtego pana
zabawa do rana
i ciężka noc
ja sama niechciana
zapomniana
pomijana
nagabywana
prawie pijana
sama?
jeszcze noc
spiewając po cichu
kolędy
idą jakieś mędy
i krzyczą do mnie słowa
że boga mam kochać
zawracam
w noc
strach może by brał
gdyby nie nocny czar
magia, wiatr
łzy?
nie to noc, to my, ja, ty
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.