Samotny wilk
Zawsze schowany,
jak samotny wilk w norze,
lizałem swoje rany
uśmiechając się nieszczerze.
Ludzi odpychałem
wyciągających dłonie,
zamykałem się całkiem
postępując bezdusznie.
Ale oczy wilka
na świat się otworzyły.
Skończyła się walka.
Nie jestem zgorzkniały.
Na wilczej mordzie,
bliznami poznaczonej,
gdzie
wnyki życia się wbiły,
odrobina radości się pojawiła
uśmiech nikły.
Już nie kąsam.
Z bólu do księżyca nie wyję.
Na rany wyleliście mi balsam.
Dzięki Wam żyję.
Dla wszystkich Tych , którzy wyciągneli pomocną dłoń nie bacząc na kły.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.