Sanuvis
Czemu patrzysz mi w oczy? Krwi spragnione
monstra
Drżącą dłonią kreśl modły, suchymi milcz
usty
Nie pytaj, nie możesz, w popiół się
obrócisz
Niesiony wichurą skrytą między liśćmi
Nie czaruj mnie złotą kulą twych
wyrzeczeń
Nie było mnie przy was gdyście
Właśnie
Gdyście
Nie wspomnę wam więcej, czasu nie ukróce
Lecz czemuż ten kreatur wzrok mój mierzi
dalej?
Czyżem ci wydarł, serca krople ostatnie?
że mnie katujesz wampirzym skowytem
Gdy rękę jednak ku tobie wznoszę widzisz
to
Mną się nie najesz
Oknem nie ukróce wędrówki twych spojrzeń
Wiatr niesie mnie niczym liści chmurę
burza
Gdzie moja rzeka
Niosąca to wszystko?
Czemu weń się nurzając, pustkę ogni czuje?
Jak płynąć w mętnej brei
Jak konać nie znalazłszy duszy
Kiedy moja własna od dawna uśpiona
Skryta w eschatonach, bezpowrotnie kona
I kiedy łzami obrazy wam spłyną
Poszukajcie mnie również zanim przeminę
Pamiętajcie mnie
A i ja was zapamiętam
Wzrokiem tym lodowym, który dziś mnie
uśpił
Golade Sin Avalon
już nie ta wena co kiedyś, choć wciąż coś się tli...
Komentarze (4)
Podpisuję się pod komentarzem Andrzeja..TO WIELKI
TALENT!!!!
Nie znajduję tu epigonizmu. Nie znam dotychczas Poety,
który by tak pisał.
Jednak jeżeli byłby to obraz to powiedział bym
"Witkacy na dużej heroinie."
Barny, kolorowy, z olbrzymim talentem i równie
olbrzymim splątaniem.
ZA TALENT !!!!!!!!
Jeśli to pastisz - to znakomity, jako na serio;
epigonizm, choć utalentowany
Było co poczytać.Naprawdę ciekawy tekst.Myślę , że ta
wena jest bardzo dobra ...przesłanie jest równie
znaczące.Pozdrawiam