Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Sara - rozdział XI i XII

Pozdrawiam Was kochani i pięknie dziękuję, za sympatyczne komentarze (doceniam). Życzę miłego i pogodnego, niedzielnego popołudnia:)


Zapraszam do następnych dwóch rozdziałów tzn. XI i XII - zostało jeszcze osiem:)


Rozdział XI

Minęły cztery lata. Sławek i Sara pobrali się i są szczęśliwą parą. Mniej więcej rok po ślubie, urodziła im się córeczka, której dali na imię Sandra. Rodzice Sebastiana, którzy po jego śmierci zostali sami i bardzo przygnębieni, często odwiedzają ich dom i są najukochańszymi przyszywanymi dziadkami dla małej. Dziewczynka bardzo ich kocha nie wiedząc, że nie są prawdziwymi dziadkami. Kończy się lato, a wraz z nim upały i piękna słoneczna pogoda. Zbliża się czas dożynek a wraz z nimi taneczna impreza, na którą młodzi postanowili pójść. Sandra zostanie pod opieką dziadków i w ten sposób wszyscy będą zadowoleni. Jest sobota wieczór. Sławek z Sarą są już gotowi do wyjścia, gdy nagle rozlega się głośny wręcz alarmujący dzwonek. Wszyscy spojrzeli na siebie z lekkim niepokojem, po czym Sławek otworzył drzwi. Stało tam trzech policjantów, którzy tłumaczyli że szukają więziennych zbiegów. Niestety nikt z domowników takowych nie widział, a nawet o nich nie słyszał. Sara przerażona tą wiadomością, postanowiła że może jednak nigdzie nie pójdą – obawiała się, że po drodze może ich spotkać coś złego. Sławek zgodził się z decyzją żony i zostali w domu. Ponieważ dziadkowie mieli zająć się wnuczką a sytuacja nieco zmieniła się, z przyjemnością zostali na noc. W niedzielę rano, kiedy to obie panie zajęte były szykowaniem śniadania, znów rozległ się dzwonek do drzwi. Tym razem, dobra nowina – uciekinierzy już za kratkami. Gdy w spokoju zasiedli do śniadania, Sara mimochodem spojrzała w okno i zauważyła że kręci się ktoś koło studni. Bardzo ją to zaniepokoiło, ale nie dała po sobie poznać że coś się dzieje. Kiedy mieli już wstać od stołu, nagle do pokoju wpadł ogromny kamień, wybijając szybę w oknie. Wszyscy bardzo się wystraszyli, a mała Sandrusia zaczęła głośno płakać. Teraz Sara żałowała, że ukryła to przed mężem. Sławek wraz z dziadkiem wybiegli na podwórze aby rozejrzeć się, czy nadal ktoś nie kręci się koło domu – było cicho i pusto. Od wczorajszego wieczora, była bardzo napięta i nerwowa atmosfera, która powodowała że i domownicy byli bardzo zestresowani. Nie wiadomo było co robić, za co się wziąć, bo prawie każdy nasłuchiwał czy znowu coś się nie dzieje. Sławek zdecydował że zadzwoni na policję, aby donieść o incydencie jaki miał miejsce. Po niespełna godzinie przyjechali i zastosowali szczegółowe oględziny. Ta niedziela, nie należała do udanych choć pogoda była wyjątkowo piękna. Nazajutrz kiedy już wszystko uspokoiło się, Sławek oznajmił rodzinie, że powziął decyzję wyjazdu na wczasy - może takie wręcz przymusowe, ale i pora odpocząć i odreagować, od ostatnich niecodziennych wydarzeń. Sara nawet się ucieszyła, bo właściwie jeszcze nigdy nie była na wczasach. Tak więc spakowali się, klucz zostawili dziadkom i wyruszyli na Mazury. Ponieważ jechali raczej w ciemno, postanowili nocować w przygodnych małych hotelikach. Jako pierwszy zaliczyli przytulny pensjonacik w Mikołajkach, którego otoczenie wydawało się wręcz bajkowe – wokół budynku rosły przepiękne róże, których zapach wręcz zniewalał. Sara była oczarowana pięknem przyrody, a w towarzystwie cudownego męża i najukochańszej córeczki, nic jej już do szczęścia nie brakowało.


Rozdział XII

I jak to w życiu, szczęścia nigdy za wiele. Kiedy Sara wraz z mężem i córeczką rozkoszowali się pięknymi mazurskimi widokami, niespodziewanie zadzwonił telefon. Był to dziadek z bardzo złą wiadomością – okradziono ich dom. Nie było innej rady, jak zbierać się i szybko wracać. Kiedy przyjechali na miejsce, nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Straszny rozgardiasz w całym domu, nie mówiąc już o cennych rzeczach których po prostu nie było. Kiedy Sara zabrała się do porządków, pod dywanem znalazła coś co dało jej do myślenia, a także i do rozwikłania zagadki ewentualnego złodzieja. Rozpoznała zapalniczkę z monogramem, która należała do jej byłego partnera, ojca zmarłego dziecka. Biła się z myślami czy powiedzieć to mężowi, czy też zachować dla siebie – ostatecznie podjęła decyzję, że jednak powie. Razem poszli na policję aby powiadomić o tym, co odkryła. Po szczegółowych zeznaniach, aczkolwiek nie bardzo dokładnych jeśli chodzi o miejsce pobytu podejrzanego, zaczęto śledztwo. Teraz dopiero przyszło Sarze do głowy, że tego kogoś co widziała przez okno a także incydent z kamieniem, to pewnie ta sama osoba co ich okradła, a mianowicie Łukasz, jej były partner. Kiedy tak na spokojnie o wszystkim pomyślała, wtuliła się w ramiona męża i rozpłakała. Nie mogła pojąć, dlaczego wciąż ma w życiu pecha, a i udziela się on osobom których kocha. Niestety, proza życia jest brutalna, a i nie każdemu jest dane bezgraniczne szczęście. Bywa też, że scenariusz życia bardzo nas zaskakuje, zarówno pozytywami jak i nieszczęściem. Minęły dwa miesiące, a w wiadomej sprawie nic się nie zmieniło – wciąż trwały poszukiwania. Ciężkie teraz było życie – brakowało w domu różnych skradzionych przedmiotów, a i gotówka też wyparowała. Sara z mężem często rozmawiali i poruszali temat, wyjazdu z kraju – w tym kontekście, byli raczej zgodni. Zaplanowali wyjazd do Londynu, lecz raczej bez Sandrusi - miała zostać z dziadkami. Zaczęło się wielkie pakowanie i liczenie pieniędzy na podróż. Zostały dwa dni do wyjazdu, a raczej odlotu. Były to dość trudne chwile, jeśli wziąć pod uwagę relacje rodziców z córeczką, a zwłaszcza kontakt matki, z małym jeszcze dzieckiem. Nadszedł dzień rozstania. Dziadkowie chcąc odwieźć młodych na lotnisko, zostawili małą pod opieką sąsiadów. Kiedy już tam dotarli, okazało się że samolot ma półgodzinne opóźnienie, co nawet Sarę ucieszyło. Trochę obawiała się tej podróży - miała lecieć, po raz pierwszy w życiu. Pomyślnie przeszli odprawę i udali się do autokaru, a następnie na pokład samolotu linii lotniczych Wizz Air. Sara czuła się bardzo nieswojo i obawiała startu. Sławek pocieszał ją, mówiąc że wszystko będzie dobrze i tak w rezultacie było. Lot trochę przedłużał się, bo i pogoda temu sprzyjała – wiał silny wiatr który powodował turbulencje, co prawda nie aż tak uciążliwe, ale jak na pierwszy lot Sary, to raczej koszmar. Sławek starał się żonę czymś zająć, ale nie było to łatwe. Na ratunek przyszła pewna starsza pani, która siedziała obok a która pojęła w czym rzecz. Poprawiła fryzurę, przejrzała się w lusterku i zagadnęła Sarę – A dokąd państwo zmierzają? - Ta sparaliżowana strachem, nawet nie dosłyszała słów, które kobieta do niej kierowała – O co pani pytała? – Dokąd państwo jedziecie? – Sara trochę podenerwowana, ale raczej miła, starała się odpowiedzieć rozmówczyni – Lecimy do Londynu – A na długo? – To się jeszcze okaże – Pewnie do pracy – Zgadła pani. – A macie gdzie spać? – Nie bardzo, jeśli chodzi o pierwszą noc – Skwitowała Sara i zrobiło jej się bardzo smutno. – Kobieta to zauważyła i starała się ją pocieszyć, a nawet pomóc. – Wyglądają mi państwo na porządnych ludzi, więc zapraszam na tę noc do siebie. – Sara nie była pewna, czy dobrze usłyszała słowa kobiety, ale wtrącił się Sławek i pięknie podziękował – Ratuje nam pani życie – powiedział i uśmiechnął się najpiękniej, jak tylko potrafił. Sara pomimo lęku jaki odczuwała podczas lotu, również pięknie uśmiechnęła się i podziękowała za oferowaną pomoc. Było jej już lżej na sercu, a i w tym momencie powiadomiono pasażerów, o rychłym lądowaniu. Odetchnęła z ulgą i z radości pocałowała męża. Lądowanie okazało się szczęśliwe i całkiem znośne. Wraz z nową znajomą wsiedli do autobusu, którym udali się do centrum Londynu, a potem jeszcze przesiadka na Ealing Broadway, gdzie mieszkała nowo poznana, a bardzo miła kobieta. Byli jej wdzięczni za gościnę a i poniekąd za przewodnictwo po obcym kraju, gdzie czuli się jak dzieci we mgle, nie znając miasta, a tym bardziej języka. Kiedy wreszcie dotarli na miejsce, kobieta uraczyła ich smaczną kolacją i wskazała pokój, gdzie wreszcie mogliby odpocząć. Tak zakończył się pierwszy dzień, a właściwie już wieczór, na obczyźnie. Nim zasnęli, długo rozmawiali a szczególnie o tym, czy była to przemyślana i dobra decyzja.

autor

Isia05

Dodano: 2016-07-24 13:52:08
Ten wiersz przeczytano 1120 razy
Oddanych głosów: 15
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (16)

Sotek Sotek

Wciągający czytelnika tekst. Potrafisz zaciekawić:)
Pozdrawiam:)

Kropla47 Kropla47

Czekam na dalsze.Pozdrawiam, Isiu :)

_wena_ _wena_

Irenko, niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały,
życzę słonecznego weekendu :)

Julia Pol Julia Pol

no to coś się polepszyło ale i licho nie śpi:)

Ola Ola

Kurcze Isiu, super
pozdrawiam :)

Donna Donna

Czekam na dalsze losy, tym razem w londyńskiej
mgle.Serdeczności Isiu.

DoroteK DoroteK

jak zawsze przeczytałam z zainteresowaniem :-)
oczywiście warto by było popracować nad formą, nie
wiem czy dobrym pomysłem jest zmiana w pewnych
momentach czasu z przeszłego na teraźniejszy a potem
znów na przeszły, dodatkowo w polskim języku
sformułowania "na domiar" używa się raczej w sensie
negatywnym, "na domiar złego", zmieniłabym na
dodatkowo, i tak sobie myślę, że sformułowanie
"urodziła im się córeczka o imieniu Sandra" jest
trochę niefortunne, tak jakby ta dziecina urodziła się
z tabliczką z wyrytym imieniem, może napisać "urodziła
im się córeczka Sandra" albo "urodziła im się
córeczka, dali jej na imię Sandra" :-)

_wena_ _wena_

Zaliczyłam kolejne ciekawe rozdziały, niecierpliwie
czekam, co dalej się wydarzy. Irenko, serdecznie
pozdrawiam :)

a kuku a kuku

Nie przeczytałem do końca, ale zauważyłem, nadużywasz
spójnika-i

AMOR1988 AMOR1988

Na pewno przemyślaną decyzją i bardzo dobrą nigdy to,
że raczysz nas tą piękną powieścią

Mms Mms

Widzę,że czujesz się Isiu w prozie jak ryba w
wodzie:)

Iris& Iris&

Witaj Irenko!
Milutkiej niedzieli:)

wiki20 wiki20

życie pisze różne scenariusze, raz zasmuci , innym
razem ześle dobrego anioła,,,,ładnie i
ciekawie,,,pozdrawiam :)

Isia05 Isia05

Miło mi Ewuniu, że zbiegiem okoliczności utrafiłam w
Twoją rodzinną miejscowość. Dziękuję Ci pięknie za
miły komentarz i cieplutko pozdrawiam:)

bronislawa.piasecka bronislawa.piasecka

Oj Isiuniu kochana uraczyłaś nas kawałkiem dobrej
prozy. Piekne wrażenia. Pozdrawiam i czekam na dalsze.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »