Satyra na lekarzy
wózki przed wózkami uciekają
każdy boi się o swoje
maski przyłbice kochają
jak w sklepie marki się boją
bo wprawdzie ona jest dobra
świecą dobrym przykładem
fartuch biały na czole
szukają wyjścia z komory
marzy im się ciepła
plaza Karaiby muszelki od rana
posłuchać szum morza
dłonie nieskazitelne podłoża
bakteria pcha się na ramię
przestała być przyjacielem i drużbą
by z głowy pozbyć się gości
przygarnąć Ziemię z starości
po ciepłych krajach buszują
szukają trawki i liści
by doznać prawdziwej miłości
tylko założyć czepek ufności
Komentarze (6)
satyra ale nie obrażliwie ukazana prawda
Bardzo prawdziwie, jednak za delikatnie to ujęłaś, bo
na usta cisną się o wiele gorsze formy. ;)
dobra satyra...
podrawiam
twarzą w twarz bywa ciężko :)
Faktycznie wesoły, dalej za anną, pozdrawiam ciepło,
miłego dnia.
dzis dostać się do lekarza twarzą w twarz to nie byle
jakie wyzwanie.