Schody
To było w nocy.
Gdy zaczęłam budować te schody.
Miało być pięknie - Ja Twą księżniczką,
Ty - przystojny i młody.
Codziennie stawiałam nowy stopień,
Nie mogłam doczekać się końca,
Wesoło mieszałam cement,
Mrugając do nieustannie świecącego
słońca.
Nieświadomie mi pomagałeś,
Dodawałeś sił, bo zawsze byłeś blisko,
Potrzebowałam współnych snów,
Marzeń i to wszystko.
Schody miały prowadzić do nieba,
Naszego wspólnego raju,
Miało być wyjątkowo!
Lecz wszystko runęło w maju...
Pojawiła się ona, całkiem
niespodziewanie,
A potem odszedłeś nie mówiąc nic.
Bez schodów, bez sił,
Uczę się teraz, na nowo żyć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.