@Sęk w tym gdy wióry lecą
uwieram sama siebie
chropawa
zdzieram myśli
warstwa po warstwie
okorowana do nagości
wreszcie oddycham
ranię palce
o korę
tak zwaną mózgową
i krew zastyga żywicą
z czasem zostanie morze
na dłużej
może nawet jantarem
kiedyś krą żyła
goniąc za tobą
następną
diabelnie rudą
albo anielsko sielską
w sumie wszystko jedna
bąble wciąż bolą
więc wdziuplam się
doniezobaczenia
i wreszcie
tylko szelest
do następnej piosęki
Komentarze (19)
doskonała, metaforyczna żonglerka słowami :-) brawo
:-)
Często bywa tak, że sami ze sobą nie możemy dojść do
ładu.
Ponoć, aby móc kochać innych, trzeba umieć pokochać
samego siebie, tak poza tym, bardzo ciekawy wiersz,
msz.
Serdecznie :)
Niesamowicie się czyta :) ciekawa gra słów
Tak bywa i cóż począć.
ciekawy...coś w tym jest
Potrzebny plaster z po-kory wierzby. Dla mnie. Żeby
ostudzić emocje...
Niebanalnie o sobie. Zaciekawiasz.
Serdecznie pozdrawiam :)
Chiba tak mnialo byc,
jag jezd napizane.
Niesamowicie oryginalna forma/gra slow.
Z duzym uznaniem :)
Bardzo dobry wiersz.
Pozdrawiam
Wiersz do przemyślenia, ma dużo ciekawych językowych
zwrotów.Pozdrawiam.
Ten, co peelkę tak urządził to dzięciol jest, a nie
facet...
Pozdrawiam pod wrażeniem.
język polski jest przebogaty. pozwala na cudowną grę
słów.
wiersz miut :):)
Nie rozumiem, może to zły moment?
Podoba. "wdziuplenie" i "piosęka" - bardzo.
Frapujące... Zwłaszcza to "wdziuplanie" No i
"piosęka". Nie będę powtarzał wypowiedzi poprzednich
komentatorów ale przybijam im piątkę. Pozwolę sobie na
żart z Pani pseudonimu:
Przychodzi baba do proboszcza a on pyta "skąd Pani
tu?":
"Ja z kółka różańcowego".
Mam nadzieję że nie obraziłem ani Pani ani uczestników
tych kółek. Pozdrawiam i obiecuję czytać Panią