4 sekundy wieczności
przeleciał mnie wiatr
gdy jak co dzień pędził przed siebie
a może to ja go przeleciałam
gdy jak co dzień gdzieś biegłam
hahah!
dobrze że wiatropylna nie jestem,
bo co bym powiedziała Mamie?
"Mamo będę miała dziecko z takim jednym
co hula wolny i nie wiem czy jeszcze
kiedyś do mnie zawita,
a i dziecko pewnie
nie lepiej rozwiane będzie!"
ale było miło-miło!
gdy bawił sie moimi włosami, drażnił
szyje,
trwało to zaledwie 4 sekundy,
a było jak wieczność
hahah....
wiatr i wieczność- co za sprzeczność!
nasz związek był piękny,
nie zdążył sie popsuć,
nie było kłótni,
nie było rachunków,
nie było żalu,
nasz związek był piękny,
były tylko emocje i chwila
był piękny!
nie będzie z tego dzieci,
nie będzie z tego łez,
nie będzie z tego domu,
nie będzie z tego nic więcej,
ale był!
przeleciał mnie wiatr
a może to ja?!
4 sekundy wieczności!
Komentarze (4)
Fajnie opisałaś te cztery sekundy.Zostawiam plusik.
Jeden wiatr w polu stał,drugi wiatr w sadzie
grał.cyt.,aciebie wiatr przeleciał.I nawet związek
powstal w 4-ry sekundy.No,świetnie wykorzystałaś ten
wiatr.nie ma co.Pozdrawiam
świetny wiersz brawo...4 sekundy do wieczności...a
może mniej...+
Zalotnik wiatr - 4 sekundy skradł - zaczepić chciał -
nie zdążył i zwiał. Podoba mi się. +, Spokojnej nocy i
pięknego poranka!