Sen...
Kładę się spać z myślą, że następnego dnia wstanę odprężona i pełna energii. Śni mi się, że jestem nad przepaścią, a wszystko wokół mnie jest z lodu. Jest mi zimno i strasznie się boje. Odwracam się... Zauważam postać... To mężczyzna, może on mi pomoże, wybawi, ocali życie. Zbliża się coraz bliżej i bliżej. Jego kroki są pewne. Patrzy się na mnie swoimi wielkimi oczami... Boże on krwawi... Z jego oczu zamiast łez, po policzku toczą się krople krwi, które wyrażają smutek i współczucie... Jestem pełna nadziei, że choć jest w takim stanie poda mi pomocną dłoń... Tak... Mój wybawiciel ocali mnie i uniknę śmierci... Łapiąc mnie za rękę popycha mnie w głąb przepaści... Z krzykiem budzę się cała spocona i przerażona... Moje serce wali jak oszalałe... Uświadamiam sobie, że był to tylko sen i, że mojemu życiu nie zagraża niebezpieczeństwo... Przykrywam się kołdrą po szyje i patrząc w sufit widzę twarz tego mężczyzny, który wbija mi nóż w oko... Teraz to ja mam oczy pełne krwi w której jest ukryty smutek i strach...
Komentarze (1)
ten koszmarny sen ja sama sie spociłam czytając to
opowiadanie ten horror , jak z filmu , masz
wyobraźnię nie ma co ,