Sen
Dzis rano wstałam wraz ze Słońcem...
Cichutko i delikatnie, jak mgiełka
zakradłam sie do twojej sypialni... Spałeś
jeszcze... Promienie porannego Słońca
delikatnie bawiły się kosmykami twoich
włosów. Nieśmiały uśmiech błąkał się po
twoich ustach... Stałam tak, przyglądając
ci się... Cichutko, jak motyl, aby nie
pozwolić ci sie zbudzić... Mogłabym tak
stać wiecznie, jak zaczarowana przez
śpiącego magika. Magiczny błysk w twych
ciepłych oczach, pełen radości
usmiech...
Ostrożnie podeszłam do twojego łóżka,
delikatnie odsłaniajac zasłonę z porannej
rosy... Delikatnie pocałowałam twoje śpiące
oczy, nos i policzki..., ucałowałam twoje
kochane usta... Miałam wrażenie, że jestem
w miejscu, w którym jest moje życie! Ono
właśnie śpi...
Położyłam sie obok ciebie, otuliłam
porannym promykiem tęczy... Zasnęłam...
Jak zawsze sen, tylko sen...
Komentarze (2)
Przepięknie..., delikatnie, tajemniczo...
Przepiękna, leciutka i delikatna opowiastka! :) Szkoda
tylko, że zakończenie nie do końca tak piękne, jak
całość...