Sen
Szliśmy przez park wczesnym porankiem,
Trzymałeś mocno moją rękę.
Nie czułam się jak dziecko,
Ty nie traktowałeś Mnie jak panienkę.
Czułam jak wszyscy na nas się
patrzyli…
Puszczali głupie docinki,
Po prostu nam zazdrościli…
Poczułam Twój dotyk, na moim chłodnym
ciele.
Ja potrzebowałam tylko Ciebie.
Nie wymagałam wiele…
Potem już tylko pieściłam Twoje usta.
Zaspokoiłam się wewnętrznie,
Nie byłam już pusta.
Czułam, że od życia dostałam tak wiele,
Ale za to w dal odpłynęli marzenia- moi
przyjaciele.
Kiedy po twarzy Mnie gładziłeś,
wyszeptałeś:
„Nie możemy być razem”…
Pocałowałeś…
Otarłeś moje słone łzy.
Zamknęłam od płaczu ciężkie
powieki…
Mogłabym je zamknąć już na wieki…
Ale otworzyłam…
Już przy Mnie nie stałeś…
Myślałam, że moje marzenie naprawdę się
spełniło…
Niestety…
To tylko mi się śniło…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.