Sen
Śniłam sen niezwykły, bo całkiem realny.
Wszystko w nim prawdziwe: barwne,
naturalne.
Nieznajomy facet, bliski mi się staje.
Przez słów setki widzę, że miłość
wyznaje.
Nie powiem i owszem, mnie to imponuje,
tym bardziej, że do niego to samiutko
czuję.
I dalej sielanka przybiera kolorów.
Jest spotkanie, cudnie, ocena walorów.
Tutaj istna zmyła, ja cała w
skowronkach.
On czuje niedosyt w swoich nagich
członkach.
Odtąd ma ambicja nie daje spokoju.
Walczę sama z sobą, w trudzie oraz
znoju.
Coraz nową walkę dziką rozpoczynam.
Czy w milczeniu wytrwam, jak długo
wytrzymam?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.