Sen
przyszedł pod osłoną nocy, po długiej
modlitwie.
powieki zmęczone z radoscią go powitały,
cichym szeptem je ukoił.
złożył skrzydła by zacząć śpiewać pieśń bez
słów, która w duszy bez końca bedzie
grać.
nucił melodię do której przydrywał
wiatr.
melodia ta przez wieki będzie gościć w
snach dając spokój, odbierając strach.
potem wraz z nim zniknie, ale nie na
dlugo.
zniknie bladym świtem wraz ze swoim
panem.
zniknie by powrócić nocą by pan snów wziął
ją we władanie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.