sen ?
śniłaś mi się
horyzont na czole
pęknięta żyła
purpury granatu
widziałam cię na ulicy
horyzont na czole
pęknięta żyła
purpury granatu
szparę pomiędzy nami
wypełnił nurt
papierów, blachy, plastiku, szmat
i innych
układów krążenia
boso byłaś
ubrana w krótką sukienkę, jasną
jak kwiatek wiśni
właściwie naga
próbowałam podejść
ale twój sad był mocno ogrodzony
wieczorem zapach stawał się mocniejszy
wiśniowych ust
wiśniowej krwi
w kropli mleka,
koronce śniegu
wieczorem
rozgałęzione pyski czarnych psów
rzuciły się na ciebie
zakleszczyły moją wizję
moje oko
w tobie
pęknięta żyła purpury
horyzontu
wylała się
jeszcze tylko
twój profil
obrócił się
do mnie
to byłaś ty
skończona
nieskończoność
zanim zrozumiałam
nie mogłaś uwolnić nóg
po kolana
zanurzonych
w ciemnościach
twoja twarz
intensywna jak obrzęk
zniszczyła mi sen
twoja twarz
misternie idealna
festiwal
piękna
sztuki
jak japoński latawiec
frunący przez niebo
mocno ogrodzony nocny sad.
Komentarze (2)
Jasne. Nie mogło być inaczej. Takie mroki we śnie,
to prawdziwy koszmar.
aż mnie przeszły dreszcze... niesamowicie poruszająco
i obrazowo