Sen
Jest noc.
Srebrzysty księżyc na jej widnokręgu
- zaklęciem snu.
Migocące w oddali gwiazdy
- jego strażnikami.
Ilekroć ciemne fale mocy
obejmują moje,
umęczone ciągłym zmaganiem
z nierealną rzeczywistością,
potężne berło,
bijąca od niego podczas zaklinania
świata
nieskończona światłość blednie.
Pojawiają się mroczne
wspomnienia z sheolu.
Pełne niejasnych wizji,
okrytych mgłą zapomnienia
zaklęć.
Wspomnienia
z nadchodzącego świata magii.
Gdy jednak
rzucone wcześniej zaklęcie
wymyka się poza nicość,
potężny czarodziej tego wymiaru
rzuca inne;
Płonące ogniem słońce,
obejmujące swym blaskiem
cały wszechbyt.
Owe świetlne pasma
ochraniają płonącą gwiazdę
od zaklęć nocy,
które powoli tracą swą moc.
Pasma wokół mego umysłu
zostają rozplątane.
Pozostaje tylko niejasna wizja niebytu.
Jest dzień.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.