SEN
Sen... mojego męża
Całuję Twe śliczne oczka,
które czasem patrzą spod boczka.
Całuję pysia twojego
słodkiego i namiętnego!
Całuję szyjkę, ramiona ...
gra wstępna niedokończona ...
Śliczne Twe piersi miłuję
i długo, gorąco całuję...
W Twe oczka jeszcze popatrzę,
a moje serce kołacze!
Soczek wypijam duszkiem
i już się bawię z pępuszkiem.
Trochę on rozogniony,
czyżby też był spragniony?
Napoję go małym łyczkiem,
a resztę zliżę języczkiem.
Ups!!! Troszkę w dół poleciało.
W blasku lśni Twoje ciało.
I Kasię w usta całuję.
Me serce wali i kłuje!
A ona? Coś jej się stało ...
jakby jej tchu było mało.
I nie wiem, co robić - POMOCY!
Wdech i wydech pół nocy!
Kasia się budzi i mdleje,
a ja ze strachu truchleje.
I wtedy budzik zadzwonił :-(
i słodki ten sen przegonił.
Pałka zapałka i kij,
A co było dalej?
Śnij!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.