Sen
Śniłem że latam w przestworzach,
po błękitnym niebie.
Po jego oceanach i morzach,
dlaczego? Sam nie wiem.
Moje ciało owinięte było
w puszystą biel chmury.
W pamięci mi utkwiło,
że oglądałem ziemskie budynki i ich
mury.
I latałem tak nad ludzkimi głowami
nie wiem w jakim celu.
Otoczony pustymi myślami
mijałem świętych wielu.
Dlaczego tak latałem
wie tylko sam Bóg.
O niczym ziemskim nie myślałem
latać tak wciąż bym mógł.
Nagle ujrzałem przed sobą
postać piękną jak duch.
Tak spędzałem z Tobą
chwile mego snu.
Lataliśmy wspólnie
na jednej kłębowej chmurze.
Z życia zrezygnowaliśmy obopólnie
by latać tu na górze.
Początek był piękny,
później się coś zmieniło.
Jakiś Amor piekielny,
wstrzelił w nas czarną miłość.
Zaczęłaś oddalać się
na swej chmurce we mgle.
Nie słyszałem Twego "kocham Cię"
przestałaś być we mnie.
Chciałbym żeby ów Amor zginął,
gdyż widzieć Cię przestałem.
Słuch po Tobie zaginął,
a ja z łóżka do szkoły wstałem.
Komentarze (5)
takie wiersz działają na moja wyobraźnie.. :)
pozdrawiam i życzę dalszej weny
Sny w których nie działają siły grawitacji, jest
wspaniałym uczuciem, można go porównywać do uczucia
miłości, tyle w śnie dostarcza nam swej wspaniałości.
Dobrze czasami oderwać się od ziemskiego myślenia.
Choćby i w snach. Pozdrawiam.
Świetny wiersz..Wciągająca historia, nagły zwrot akcji
i na końcu szara rzeczywistość-szkoła.. naprawdę
bardzo fajny wiersz..:)
niezły debiut, tylko troszkę rym musisz udoskonalić,
zbyt gramatyczny.