Sen bogatej róży
Pod bezszelestnym drzewem,
u stóp niebos zamglonym spojrzeniem
spojrzałaś na mnie o iskro jaźni i
obojętności.
Ty czarodziejko do której księżyc przywykł
rozkoszować sie nutą Twojej nikłej
samotności,
rozumianej niczym bezkrwiste serce białej
łani na łące niebios Zeusa.
Drzewo życia, wychodzi nam naprzeciw, woła
swą pomocną dłonia i usuwa szarości dni
ostatecznych aby zsunąć nam z powiek
cierpliwość aniołów o niezapomnianym
spojrzeniu.
Snij... nie zapominaj o nas, o tęsknocie do
świtu, o tęskocie do brata księżyca który
niepostrzeżenie zerka przez uchylone wrota
wyobraźni...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.