Sen o głębi
Noc o niemym spojrzeniu i drzewo z płonącym
rdzeniem- w moim śnie,
A nad nim latają czarne kruki.
Bez łez... krwawiące oczy moje-
majestat, którego nie potrafię
zobaczyć...
Skamieniała, otarta z wszelkich innych
uczuć,
Obolałe serce we mnie- śpiewa niebo bez
skazy...
I tylko słychać spadający odgłos
anielskiego oddechu,
Skrytego za martwą naturą...
Żal i ból regularnie nawiedzają ciche
strumienie,
Słychać jak biegną, jak wiją się, jak
skaczą- krzyki i szepty,
Lekka, biała, cienka nić zamyka w kręgu
las, który jest niczym ocean.
Stoję wpatrzona, wsłuchana i zdziwiona, tym
co owiewa moją duszę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.