Sen o mamie
Noc utuliła go we śnie,
dając pocałunek mroku...
Na sali wyłączył opiekun światło
- Śpijcie.. i żeby było mi tu cicho!
Kołysząc się z boku na bok,
jak w kołysce,
lub w matczynych objęciach czułości
- Zasnął.
...Wtedy przyszła do niego, mówiąc:
- Już nie odejdę!
On uczepił się jej szyi, mocno,
uściskiem miłości.
Połykając łzy szczęścia, wyszeptał:
- Tak długo cię nie było...
Wtulony w jej głowę,
głaskał kosmyki jej włosów.
Ciepło jej ciała chłonął.
Był bezpieczny, szczęśliwy.
... I nagle!
Wszystko znikło.
Łomot w drzwi
i głośny krzyk z korytarza:
- Wstawać już, wstawać maluchy!
Ścielić łóżeczka, ząbki myć!
Śniadanie czeka...
Jeszcze na chwilę zamknął oczy,
szukając snu.
Tych rączek zaplatanych w jej włosy,
obłapiając za szyję,
mocno do piersi tuliły Mamę...
Napisany 2006-11-25
Komentarze (5)
Wspaniały taki sen.
Bardzo, bardzo wzruszający wiersz - dotykający samej
istoty rzeczy: zjwiska tesknoty i osierocenia.
Pozdrawiam Miłoszu:)
Dziękuję za komentarze...
Bardzo poruszyłeś mnie,tym snem o mamie , dziecka
oddanego do sierocińca. Smutno się robi na duszy,
strasznie żal mi takich dzieci.
Miłego wieczoru życzę i pozdrawiam.
Poruszający i pełen miłości wiersz.
Pozdrawiam.
Marek