sen mara
patrzę na noc jak na kochankę
umykającą wciąż przed rankiem
muszę pospieszyć się by szeptem
omówić z ciszą nocną kwestię
mej bezsenności notorycznej
co skończyć może się tragicznie
dla mnie, dla nocy i jej ciszy
bo kiedy myśli me usłyszy
albo je głośno w końcu wypowiem
- co prawie się nie mieści w głowie -
to się zawstydzi jak dziewica
i spłoną nocy czarne lica
zwęglone na długo przed pożarem
z martwą kochanką podchody stare
kończące się za dnia lub wcześniej
przerwane mrocznym snem boleśnie
copyright mago 2007
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.