Sen na jawie
Kilkanaście minut nasłuchiwałam w
najgorszej ciszy
Z szybkim biciem serca
Ciężkim oddechem
Strachem i łzami w oczach
Wyrzutami sumienia
Drżącymi dłońmi
Zburzyła mój spokój i wyszła
Miasto pokryło się mgłą
Słyszałam już tylko szelest liści
Po których stąpałam lekko jak po kruchym
lodzie
Aby nikt nie usłyszał
Niepokój z ulicznych lamp padał na gęsty
mrok
I we mnie coś pękło
Stanęłam sparaliżowana lękiem
Pokłócona z całym światem zamilkłam
nareszcie
Zdeptałam wszystko bez żadnych skrupułów
jak robaka
Znowu nasłuchuję
Stoję pod drzwiami i jak bezpański pies
skamlę o przebaczenie
A ta cisza za nimi mnie zabija
Komentarze (2)
to zalezy dla mnie poprostu super przeka klimatu
mrocznego jest bezbledny a czy nalezy koniecznie pisac
o czyms osobistym wydaje mi sie ze nie plus++
piękny wiersz, ale postaraj się otworzyć dla
czytelnika, aby mógł w Twoim wierszu zobaczyć nie
tylko Twoje uczucia, ale także swoje.. plus+