SEN (NIE) PESYMISTYCZNY
Otwieram okno
Zatapiam wzrok w mroku
Wiem że nie zobaczę tam nic
Próbuje
Nadzieja matką głupich
Gdzieś w dali słyszę już złowieszcze
skrzypienie drewna
Znów po mnie idzie
Przemierzam puste korytarze szukając
ucieczki
A nie mam się nawet gdzie skryć
ON i tak mnie dopadnie
Krzyk wyrywa mnie ze snu
Dopiero po chwili zrozumiałam
To ja krzyczałam
Nie zamykam oczu
Pod powiekami ciągle mam obraz JEGO
Ten który gasi nadzieje i niszczy sny
Pan niespełnionych marzeń
Uciekam przed NIM
I uciekać będę póki starczy mi sił
Nie zapomnę o marzeniach
Będę śnić
Zapomnę za to o mroku trawiącym moją
dusze
Przełamie tą kurtynę obojętności
Bo moim powołaniem jest żyć
Egzystencje pozostawię tym którzy boją się
zatrzymać i po prostu uśmiechnąć do
słońca
Od tak bez powodu
Nie zostanę sługą JEGO
Pesymisty i zdrajcy marzeń
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.