Sen o pociągach
Boję się i kocham pociągi,
bo potrafią zrobić krzywdę,
ale i przenieść na swym grzbiecie
w zbiorowisko smutnych pasikoników
w zaniechany na jawie sen
w szeroki uśmiech Angeliki
i w tunel i na szczyt góry
Dlatego to kocham pociągi , co jak Los
miażdżą samobójców i roztargnionych,
oraz rzesze dzieci, starców i kalek
Pociągi są też krewnymi popędów, też
ciągną,
ciągną nas za sobą, jak koledzy z dawnych
lat,
równie bezlitośnie, z równą im cudną aurą
zła
przy powitaniach i pożegnaniach
Kochanków ostatnie pocałunki
Powiew chusteczek ze starych taśm
filmowych,
ale i transporty bydła do obozów i
rzeźni,
ale i zapchane ludźmi migrującymi jak
ptaki
za chlebem i nadzieją lub przed wojną
Są ruchem, są krwiobiegiem, są Losem
Rekwizyty snów pięknych i koszmarnych
Śniły się już jaskiniowcom
nosząc wtedy nazwę Bogów i bizonów
i znajdując schronienie na ścianach
mrocznych grot
Niezrodzone i niestworzone
Ogniste smoki ze snów Bogów
co przerażone raczkującą ideą pająka
z Nieba uciekły na Ziemię
by w snach ciałach i pociągach
znaleźć swój Dom
Kiedyś staną się jak Serafiny, uwolnią
tłum,
wraz z jaskółkami i zaśpiewają po
jaskółczemu
psiemu gadziemu wiatrowemu i po swojemu
wydadzą okrzyk ni to smutny ni radosny
z ukryć swych wychodząc
i skończy się Czas
Komentarze (3)
Zawstydzona dziękuję.
przewrotnośc słów....wiersz jak zawsze
fantastyczny...pozdrawiam
Aż chce mi się "wsiąść do pociągu byle jakiego.." ;)
Ciekawy wiersz.
Ładnie to wszystko opisałaś...
Ode mnie plus/
Pozdrawiam Cieplutko ;)