Sen o poranku...
W gęstwinie czasu nocy i dnia
nie czeka nikt poranków...
W natłoku szumu i krzyku tłumu
firmowa rzeź baranków...
Ziemia pustynnym owiana wiatrem
sucha, spragniona słowa;
z światła wyzbyta,
nadzieja kona
w cieniu spowita,
do snu złożona.
Uciekasz od mroku dnia;
bo wtedy nie widać strachu.
Przeczekać, zapomnieć
nie liczyć chwil...
Zasnąć, i śnić
śnić o poranku...
Niech sen zawładnie moim ja
prowadzi mnie w swoje szlaki.
Tam, gdzie nie będzie skorupy dnia
tylko radosnych myśli lotne ptaki.
Zabłyśnij więc znów
promyczku nadziei...
Twój blask niech razi znów oczy.
Niech słowo Twoje tuli do snu
i budzi mnie w środku nocy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.