Sen Titonosa
Śniłem
jak Eol słodką melodię śpiewał,
blaskiem popędzałaś ogniste konie
i głowę ułożyłem na Twoim łonie,
a Notos tajemniczo powiewał.
O poranku lekką, blednącą mgłą rydwan
przysłonił,
wtedy objęłaś mnie zroszonymi spokoju
palcami…
Ponad górskimi łańcuchami, zielonymi
łąkami
pędziliśmy szybko, nawet Helios nas nie
dogonił.
Uwiodłaś pięknością jutrzenki,
a teraz przeżywam wieczne męki,
gdyż ofiarowałaś życie nieskończone.
Lecz czym jest wieczność bez młodości
i wiem, że brzydzisz się ofiarą
starości,
dlatego dziś śpiewam pieśni rozgoryczone...
Komentarze (3)
dzięki,
również miło pozdrawiam:)
sonet co za sztuka pozdrawiam:)
Miłego:)
Bardzo ciekawa forma rzadko mam okazje czytac sonety
pozdrawiam