Senny chaos...
Z jednej strony motyl skrzydła swe rozwija
Z drugiej w trawie pełźnie szybko żmija
Nade mną lecą smoki
Jest ich całkiem sporo
Chaos się w sen wkrada
Przestaje być wesoło
Nagle płomienie rozjaśniają niebo...
Tłum ludzi ucieka!!!
Padają pod gradem strzał
Śmierć...
Wokół się rozwleka mozaika z martwych
ciał
Chmury na niebo wstąpiły!!
Grzmieć zaczyna w dali...
Nagle zaczynam widzieć jak jesteśmy
mali...
Smoki zioną ogniem palą owsy pola...
Niesie śmierć armia cieniem spowita
Nagle światło świeci...
Nareszcie świta...
Armia znika...
Światło zza chmur wygląda
Złotem swym ciała owija
Niestety trzeba pamiętać:
Dzień po pewnym czasie mija...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.