Sens mojego zycia
Każesz mi wierzyć w coś co nie istnieje.
Co nigdy nie było moją domeną i integralną
częścią mojego życia.
Nie wierzę w coś czego nigdy nie
doświadczyłam.
Ale ty uparcie twierdzisz, że powinnam.
Żywię się nadzieją, bo tylko ona mi
pozostała.
Razem z beznadziejnością tworzą sens mojego
istnienia.
Bo cóż mogę więcej znaczyć niż to czym
jestem.
Ciągle zaprzeczam wszystkiemu i czuję, że
to jedyna droga.
Nie wiem czy dobra czy zła.
Po prostu jakakolwiek.
Nie mam poukładanego życia, czasami nie
wiem czy w ogóle żyję.
Czasami nie mam sił na kolejny wdech, wtedy
kurczę się w sobie.
Siląc się na litość płynącą z wnętrza.
I bardzo rzadko ją dostaję.
Nadzieja i beznadziejność tworzą sens
mojego życia.
Więc nie mów mi w co mam wierzyć.
Nigdy nie będziesz mną.
A ja nie będę inna.
I to skazuje mnie wieczną katorgę z samym
sobą i z innymi.
Takimi jak ty.
Wierzącymi.
W coś co dla mnie nie istnieje, nie
istniało i ....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.