Serca, rany kocha, a nie jest...
Moje serce, pełne ran,
serce krwią i goryczą przepełnione.
Czy zdołasz wyleczyć je sam?
Czy da się wyleczyć one?
Tyle zawodów, bólu tyle.
Tyle rozczarowań i łez.
Czy tym razem będą motyle,
czy znów płakać będę też?
Czy znów będzie boleć?
Czy znów w piersi kłuć?
Czy Twe będzie coś innego woleć
i znów moje będzie się truć?
Już mam dość tego,
dość szukania i kłamstw.
Nic mnie nie spotka dobrego,
jeśli zanurzę się w ten chłam.
Mimo to jednak, angażuję się.
Pragnę szczęścia zbyt mocno.
Pragnę zatrzymać do końca Cię,
ale to nie jest tak prosto.
Nie wiem co myślisz, czy szczerze.
Nie wiem czy wierzyć Ci,
mimo wszystko - wierzę,
choć już leciały słone łzy.
Proszę nie zrób mi krzywdy,
bo w kamień zamienię się,
nie złam serca mi nigdy,
bo na zawsze znienawidzę Cię.
I wszystkich dokoła,
zaufać trudno będzie mi.
Moja dola niewesoła
i to w uszach wciąż brzmi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.