Serce nie sługa
fragment opowiadania
Po tygodniowym pobycie poza domem,
wyjęła
list ze skrzynki pocztowej. Na odwrocie
koperty
widniało nazwisko nadawcy. Usiadła w
fotelu
sądząc, że przeczytanie treści zajmie jej
trochę
czasu i tu się pomyliła. Na małej karteczce
przeczytała dwa oznajmujące zdania:
Wróciłem
z rejsu. Z utęsknieniem czekam na nasze
spotkanie.
Zgniotła świstek i wrzuciła do kosza.
Wybiegając z domu, zwolniła kroku na
ścieżce
wiodącej do pobliskiego jeziora, którego
brzegi
były porośnięte oczeretem i tatarakiem.
Wokół rosły drzewa mocno zakorzenione w
ziemi,
ich liściaste korony użyczały cienia
krzewom.
Siedząc z zanurzonymi stopami w wodzie,
bezwiednie wrzucała kamyki do niej. Po
chwili
zanurzyła dłoń i lekko odchyliła głowę do
tyłu
a orzeźwiające krople kapały z palców na
dekolt.
Stąpając po dnie jeziora, przystanęła, gdy
poziom
wody sięgnął powyżej kolan. Na lustrzanej
powierzchni rozkloszowana spódnica
przybrała
kształt rozłożonego parasola.
Niecodzienny widok wywołał uśmiech na
twarzy
mężczyzny opartego o konar brzozy. Patrzył
na postać odwróconą do niego plecami.
Rozpuszczone blond włosy i zaokrąglone
biodra
nie przypominające dziewczyny sprzed kilku
lat
podziałały na niego jak magnes; zdjął
obuwie
i wolnym krokiem ruszył w jej stronę.
Słysząc za sobą pluskanie wody, machinalnie
odwróciła głowę i oniemiała ze
zdziwienia.
Uśmiechając się, wziął ją na ręce i niósł
w stronę brzegu. Dla własnej wygody objęła
go za szyję.
Na ścieżce zostawili za sobą mokre ślady
stóp,
dopiero w połowie przebytej drogi
przypomnieli
sobie o butach, porzuconych w wysokiej
trawie.
...
Wielomiesięczne rozłąki nie wróżyły nic
dobrego.
W dniu spotkania, słońce sięgało zenitu,
gdy
siedzieli we dwoje w zacienionej altanie.
Psisko biegające po podwórzu ciągle ujadało
na nieznajomego w marynarskim mundurze,
lecz on nie zwracał uwagi na czworonoga.
Obracając w dłoniach szklaneczkę z whisky,
wpatrywał się w oczy, daremnie szukając w
nich
dawnego blasku, choć ona starała się unikać
kontaktu wzrokowego.
Opowiadała o wszystkim innym, tylko nie o
nich.
Nie chciała wracać do przeszłości.
Młodzieńcza miłość nie przetrwała próby
czasu.
Wygasły żarliwe uczucia do marynarza, który
od dziecka marzył o rejsach po oceanach.
Bliższy sercu stał się ten, który od
pewnego
czasu, każdego dnia zabiegał o jej względy.
...
Uśmiech na jej twarzy na widok
przystojnego
mężczyzny stojącego przy furtce i reakcja
psa radośnie merdającego ogonem, pozwoliły
marynarzowi przejrzeć na oczy...
Zawiódł się na kobiecie, która przed dwoma
laty
obiecała wiernie czekać na jego powrót.
Komentarze (121)
Można trochę "pociągnąć temat". Co się stało dalej?
Ciekawe.
Pozdrawiam.
Bardzo mi sie podoba weno twoje opowiadanie...serce
nie sluga- swieta prawda!
przyjemnie się czytało Pozdrawiam:))
Wciagajaca proza, barzdo mi sie podoba;)
Ładna proza
Zgadzam się z Weroniką, tak bywa w życiu
Pozdrawiam:-)
smutno się zrobiło... cóż serce nie sługa... podobno
:) ... co będzie dalej?
Podoba sie tekst, wciaga w czytanie, w refleksje.
Przy dluzszej rozlace jak widac, tesknota, zabija
Milosc i wciaga w lata, dlugie czekanie, marnuje
najwspanialszy czas, wiek ludzi.
Pozdrawiam Wnuszko,:)
Ciekawa historia miłosna.
/zakorzenionymi/?
/z zanurzonej w wodzie dłoni orzeźwiające kropelki
spadały z palców na dekolt/- tu bym przemyślała.
Pozdrawiam z podobaniem :)
Kazdy kiedyś cos obiecał i kazdy się kiedyś zawiódł
Świetna opowieść.Chętnie przeczytam
następną.Pozdrawiam.
Miłość czasami może zawieść
Piękny tekst
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru
_weno_
Bardzo na TAK!
Taką prozę mogę czytać zawsze,
lampka wina i poczucie ciepła kobiety obok!
:)
Serdecznie cieplutko pozdrawiam!
Witaj Weno... z przyjemnoscia przeczytalam Twoja
proze... tak jak mowi tytul ' serce nie sluga'
niestety czasami uczucia gasna kiedy nastepuje dluzsza
rozlaka.
Weno popraw slowo naprzeciwko /chociaz siedziala
naprzeciwko goscia/. Udana i ciekawa proza. Moc
serdecznosci.
Weno bardzo mi się podoba :-) pozdrawiam :-)
z przyjemnością przeczytałam :)