Serce ojca
Ktoś rani Twe serce, ktoś bardzo Ci
bliski,
nie możesz zrozumieć dlaczego,
łzy gardło ściskają, a smutek pozbawia
Twe oczy ich blasku dawnego.
Bezsilność zabija powoli Twą miłość,
tę, którą Ty pierwszy jej dałeś,
bo była promykiem słonecznym w Twym
życiu,
to Ty ją do snu utulałeś.
Lecz mała iskierka kobietą się stała
na przekór wszystkiemu i Tobie,
więc choćbyś swe oczy wypłakać chciał za
nią,
nie zdołasz zatrzymać przy sobie.
Bo ona już nie ta, co ciepłem swych
rączek
za szyje Cię obejmowała,
to chłodna istota, ma serce kamienne,
choć kiedyś Cię mocno kochała.
Odchodzi do niego - tyrana bez uczuć
i patrzy tak obca, nieznana,
jak wołasz oczami pełnymi rozpaczy
i jak błagasz ją na kolanach.
Dość tego! Nie możesz jej na to
pozwolić,
by ciągle Cię upokarzała.
Niech idzie! A Ty sie otrząśnij z
marazmu
i żyj, i bądź silny jak skała.
...a ona jeszcze zatęskni i zapłacze...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.