serenada...
Częstochowskim rymem spisana historia o tym, że nie wszystko w okazaniu uczuć zastosować się da. ;)
pod balkonem na trawniku
stanął chłopak w paltociku
dłoń w gitarę uzbrojona
tam na górze czeka ona
serenadę jej zaśpiewał
dla niej wszystkie kwiaty zerwał
lecz niestety nie przewidział
że jej ojciec wszystko widział
on to cieciem był w tym bloku
no i trawnik miał na oku
zagniewane ma oblicze
czekaj zaraz ci wyliczę
ile trudu trzeba włożyć
żeby trawnik tak ozdobić
ty miłością zaślepiony
czemuś zniszczył te gazony
odpracujesz ten czyn ciężko
albo spotkasz się z mą ręką
zmartwiał chłopak przerażony
wywietrzały mu amory
szpadel krzepko dzierży w dłoni
nad rabatką pochylony
zaś dziewczyna już nie czeka
do innego się uśmiecha
Argo.
Komentarze (6)
Cieć nie będzie jego teściem,
o tym już się mówi w mieście.
Jaki wynik serenady?
Po niej doszło wnet do zdrady.
Pozdrawiam :)
Znałem gościa, który miał podobną przygodę. On śpiewał
w porze nocnej, ale wezwać milicję było trudno, bo w
całym bloku (głęboka PRL) nie było telefonu, tylko
budka dwie przecznice dalej. Jakaś staruszka
mieszkająca piętro, czy dwa nad wybranką wylała mu
nocnik na głowę. Jednak te niefortunne amory
zakończyły się ślubem...
Z humorem i refleksją.
Udanego dnia.
mądry tata- szanuj zieleń.
Moze czegos nie doczytalem się w wierszu, aleutwor
podoba mi się. jest sympatyczny - jak i jeg
bohaterowie - z zycia wzięci. - no - osobiscie - to
pewnie zostawilbym w sobie trochę do dziwczyny zlosci,
ale na miejscu chlopaka - takze calosc przemyslał.
Serdecznie pozdrawiam Argo:)
I tak bywa...
Fajna satyra, pozdrawiam :)