Sfinksy
Wczoraj w mym ogrodzie przechadzały sie
Sfinksy Egipskie,
Piękne w całej swej okazałości,
Prężyły dumnie piaskowe grzbiety.
Jeden z nich ułożył się na kopcu kreta i
mówił coś do mnie,
Nie słuchałm go,
Moje myśli były gdzieś daleko,
Za czasem,
Za przestrzenią.
Myślałam, że to miejsce gdzięś w mojej
głowie.
Bajeczne pagórki,po których wiły się
błękitne wstążki strumieni.
Malownicze sady pełne drzewek,których
owowce kąpały się w blasku słonecznym.
Pola nieskazitelnie złote,jak dywan
królewski rozciągnione pod bajecznym
niebem.
Kwiaty nęcące wonią i tęczą kolorów.
A ja stałam z boku,
Na szarym skrawku popękanej ziemi.
Nie byłam tam sama.
Na wyciągnięcie ręki stała kamienna
tablica.
Na niej wyryte cyfry i litery.
1991-2006
Spoczywaj w pokoju
Oprócz tego jakiś znak.
Dwie linie pozioma i pionowa,przecinające
sie w połowie.
Co to znaczy?
Powracam na hamak,do moich Sfinksów.
Lecz widze tylko ciemność...
Jakieś światełko,
Frunę ku niemu.
Powracam do domu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.