Siała baba mak
Czerwoniutką wstążką wspomnień
żeby mi nie śmiały ubiec,
zawiązałam wszystkie „Aluś”
wtedy wiedział, że tak lubię.
Czy zawzdycham się na amen
za tym, co potrafił spieszczać,
z rozrzutnika skąpiec jeden
do milczenia się postreszczał.
Komentarze (3)
Pięknie wyrażona tęsknota. Tak po Twojemu. Podziwiam
:)
Wiersz w sumie smutny i pełen goryczy. Było, minęło i
to się liczy.
no i tak jak przy sianiu maku pozostaje nieboraku
tylko powzdychać, a do słowa nie przymusisz, częściej
sama od zabiegów się udusisz.