[Sic!]
autobus zatrzymał się na pętli aby wysadzić
wisielców
właśnie wtedy straciłem głowę zanurzony we
wschodzie
neonków i kameleonów zamkniętych w
sygnalizatorach
obok zebr zmartwychwstających między
przechodniami
nie zagrzałem miejsca gdy tak łatwopalna z
papierosem
wbiegłaś i niby przypadkiem zostałaś nocną
striptizerką
pamiętam jedynie szale otulające nasze
gardła jak węże
podczas godów które splotły ze sobą
postrzępione języki
zwierzyłem się sycząc do ucha że tak
naprawdę kocham
nie tylko dziwki i suki zaparkowane przed
komisariatem
ulepionym z glin i nie jak jesienny deszcz
liści figowych
spadający pod stopy rzeźb zawstydzając
zwiedzających
mijaliśmy w tłumie porąbanych ludzi
serpentynach ulic
confetti samochodowych świateł i chwilach
przystanków
aż wysiadłaś nie odwracając się za mną a
tylko za nim
zegar wybił północ i jakikolwiek obcas
zdążył się zgubić
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.