Siedem dni
Wierzbą pachnie ta niedziela
palmową nazwana
czas przywitać Zbawiciela
strwożonego Pana
Siedem dni wyczekiwania
dziś się rozpoczęło
siedem dni do Zmartwychwstania
w nich się spełni Dzieło
Poniedziałek to początek
wznosi dumnie czoło
Kogo winić? Pierwszy wątek
zamyka się koło
Wtorek wiedział już o wszystkim
Mesjasz, król żydowski
przekazały dalej pyski
stąd do drugiej wioski
Środa czoło swe zmarszczyła
jutro jest spotkanie
smutno na nich popatrzyła
Ciała, Krwi rozdanie
Czwartek w płaszczu swym wieczornym
w wieczernika progu
cicho szeptał im pokornym
Chodźmy do ogrodu
Świt piątkowy łzami wschodził
krwawy pot zlewając
śmiercią krzyża wyswobodził
winy odpuszczając
Noc sobotnia zrozpaczona
Ciało leży w grobie
cicha Matka, nosi ona
Miecz boleści w sobie
Słońce ku niedzieli wstaje
blaskiem diamentowym
nasz Zbawiciel zmartwychwstaje
w świecie wolnym, nowym
Komentarze (1)
chcialoby sie ten wiersz zaspiewac ! pelen nadzieji
dodaje otuchy