Siedem tygodni życia...
Nienarodzonym...
Dziś po raz pierwszy, ktoś tchnął we mnie
życie,
ktoś dał tą szansę mojemu istnieniu.
Cieszę się z tego ogromnie, lecz
skrycie,
gdyż nie wiem czy aby, nie ulegnę
zapomnieniu?
Minął pierwszy tydzień pytań mych i
zwątpień,
tydzień, który umocnił we mnie
przekonanie.
Jestem stworzony do wielkich wystąpień,
odważnych czynów, i to zdecydowanie.
Drugi tydzień życia nauczył mnie wiele,
odsłonił niedostępny świat za kurtyną.
Pokazał realia, i tym się tu dzielę,
gdyż czuję, że mam okazję jedyną.
Mój trzeci tydzień to plany na
przyszłość,
myśli o misjach, powołaniu w świecie.
Wierzę, że z wielu dusz mogę wycisnąć,
jeszcze niejedną kroplę ufności na
mecie.
Trzeci tydzień się kończy, czwarty
rozpoczyna,
taka jest kolej w tym ludzkim kwartecie.
Jestem ciekawy, kto to wytrzyma,
by życie poukładane mieć w szalonym
świecie.
Piąty tydzień na starcie rozpocząłem
biegiem,
pościgiem za czasem, który tak przemija.
W czasie tym jest ważnym każdym zabiegiem
kosmetycznie zakończona ostatnia
godzina.
Szóstka już mniej burzliwa, niż jej
poprzednicy,
napawa mnie szczęściem, z racji wielkich
czynów.
W przyszłości chcę kroczyć, tak jak ludzie
wielcy
i gasić pragnienia największych
żywiołów.
W siódmym tygodniu ogarnął mnie strach,
myśli tragiczne objęły mą głowę.
Boję się czy aby ONA-mama, nie popełni
gaf
czy aby dalej mogę marzyć i rozwijać
mowę?
I tyle było we mnie tych prawdziwych
chęci,
nawet w owej chwili, myśl się w głowie
kręci.
Tyle ludzikich czynów chciałem zmienić
wspak,
ale ONA-mama wzięła tabletkę, tę
nieszczęsną tabletkę,
i moje plany, poukładanie
trafił jeden, wielki szlag.
Wiersz napisany na katolicki konkurs broniący praw nienarodzonych...
Komentarze (2)
Zmyliles mnie, wydawalo mi sie ze o czyms innym bedzie
wiersz a jednak mile zaskoczona usunelabym tylko
ten"szlag" na koncu, nie pasuje mi jakos do calej
tresci i odbiera powage.Plus dla ciebie.
ech... nie wiem co napisac.. ale wiersz mi sie
podoba.. na plusik... ;)