Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Siostra Eliza (odc. 48)


Lesia lekko otworzyła oczy. Spod nieco tylko uchylonych powiek ujrzała pochyloną nad sobą twarz eleganckiej, młodej kobiety. Czyściutka, świeża cera i równo ułożone, upięte złotą spinką, gęste włosy świadczyły o jej dbałości i staranności, ale także podkreślały jej urodę. Miała lekko miedziane blond włosy i regularne, dość wydatne wargi. Aby ich zbytnio nie podkreślać pomalowała je cienką warstwą transparentnej szminki. Nieduży, prosty nosek i raczej blade policzki miała troszeczkę upstrzone bardzo delikatnymi, drobnymi piegami. Była ubrana w ciemno-granatowy kostium i białą bluzkę, a w uszach błyszczały drobne, zielone szmaragdy. Widać było, że lubi skromną i raczej prostą biżuterię, bo oprócz eleganckiego zegarka miała na nadgarstku śliczny, wąski, złoty łańcuszek. Całość złotych ozdób dopełniał także delikatny, z drobnych oczek wykonany naszyjnik.
Lesia oprócz niej nie widziała nikogo innego, bo leżąc na pryczy miała głowę zwróconą do drzwi wejściowych do celi, nikogo i niczego innego też na razie nie słyszała.
Kobieta nachyliła się nad nią i w jej oczach pojawiły się łzy. Wszyscy obecni i oczywiście sama Lesia usłyszeli jej łamiący się głos:
-Aniu, ty żyjesz! Aniu, kochana siostrzyczko, ty nie zginęłaś!
Zbliżyła swoją twarz już dosłownie na kilkanaście centymetrów od głowy leżącej.
-Aniu, Aniu, siostrzyczko, obudź się to ja, Eliza! Obudź się, kochanie.
Lesia była zdumiona, ale nic się nie odezwała, patrząc się już teraz otwartymi oczami na swoją rzekomą siostrę. Nic nie mówiąc lekko podniosła obie ręce, czekając na to, co dalej nastąpi.
Eliza uklękła przed nią przy łóżku i objęła ją delikatnie i zaczęła całować. Lesia vel Anna objęła ją także, niemal automatycznie i tak trwały, przy czym Eliza w perfekcyjny sposób wciąż udawała łkanie i wzruszenie.
Wreszcie na chwilę przestała, ale przywierając twarzą i ustami do jej skroni i policzka wyszeptała jej do ucha, po francusku, by nikt inny broń Boże przypadkiem nie zrozumiał:
-Jestem Eliza Müllner! Pamiętaj, Eliza Müllner, twoja rodzona siostra. Nasza matka już nie żyje, a nasz ojciec mieszka w Wiedniu! Pamiętaj, nasze nazwisko rodowe i rodziców brzmi Müllner. Nie mamy męskiego rodzeństwa, bo brat zginął na froncie w Afryce. Nasze dwie ciocie i wujek mieszkają w Innsbrucku, w Austrii. Stamtąd pochodziła też mamusia. Dwójka twoich dzieci, Wolfgang i Berta, jest teraz u babci w Sittensen, Mülhenstrasse 36, a ty dotąd byłaś uznawana za zmarłą. Jestem twoją siostrą, która cię teraz wreszcie odnalazła. Jestem od ciebie starsza o pięć lat, a brat Gerhard był starszy od ciebie o trzy lata. Mamy jeszcze jedną siostrę, Martę, moją bliźniaczkę. Pamiętaj, twoje dzieci są u twojej teściowej, Berty Steiner. Adres: Sittensen, Mülhenstrasse 36. W razie rozmów tutaj z nimi mów mało, zwłaszcza jeśli czegoś nie wiesz.

Przerwała i znów zaczęła łkać i niemal krzyczeć, tym razem po niemiecku.
-Anno, Anno, siostrzyczko, jesteś! Ty żyjesz!
Podniosła wreszcie głowę, popatrzyła na nią i położyła obie dłonie na jej twarzy. Przyglądała się jej uważnie, a za chwile spojrzała w kierunku drzwi. Lesia nie widziała, kto tam stoi, ale usłyszała donośny głos swojej „siostry”:
-Pułkowniku Reschke, co wy żeście zrobili mojej siostrze? Pułkowniku Reschke, co to ma wszystko znaczyć?
Zagadnięty Reschke podszedł najwyraźniej bliżej, bo Lesia usłyszała zza swojej głowy jego niepewny, jąkający się głos:
-Panno Müllner, zapewniam panią, że nikt pani siostry … tutaj … na naszym posterunku….
Eliza zerwała się na równe nogi i jeszcze raz spojrzała na swoją „siostrę”, a potem spytała:
-Anno, od kiedy tu jesteś?
Lesia rozłożyła ręce, a za chwilę zamiast odpowiedzi pokazała „siostrze” swoich pięć rozłożonych palców lewej dłoni.
-Anno, kochanie, jesteś tutaj od pięciu dni? – pytanie Elizy zabrzmiało jakimś najwyższym altem, aby wyrazić najwyższy stopień jej zdumienia.
-Tak! Od soboty jestem tutaj więziona,– odpowiedziała, teraz już pojmując, do czego zmierza Eliza.
Ta znów uklękła przy niej i złapała ją za ręce:
-Anno, siostrzyczko, czy to tutaj, na tym posterunku cię bili i torturowali?
Lisia potwierdziła skinieniem głowy. Jeszcze nie była pewna, czy to jest sen, czy też to, co słyszy, jest prawdą. Nie wiedziała także, jak ma się zachować i jak odpowiadać, by znów nie popełnić jakiegoś błędu w tej grze o życie. „Siostra” mówiła teraz tylko po niemiecku, ale wcześniej po francusku – skąd ona wiedziała, że Lesia zna tak dobrze ten język?
-Pułkowniku Reschke, co wyście zrobili mojej siostrze? – krzyczała Eliza, stojąc nachylona tuż przy krawędzi pryczy i wciąż trzymając w dłoniach obie dłonie swojej „kochanej siostry”. -Przecież ona nie ma siły nawet odpowiedzieć i ze mną rozmawiać! Jest wyraźnie okrutnie pobita i wygląda, jak po średniowiecznych torturach!
Nie było odpowiedzi wyraźnie speszonego gestapowca, więc Eliza pochyliła się jeszcze bardziej i delikatnie uniosła tułów i głowę Lesi tak, żeby ta usiadła i mogła widzieć wszystkich swoich oprawców. Wszyscy stali blisko drzwi, za wyjątkiem sekretarza i „opiekuna” z pociągu.
-Anno, siostro najdroższa, czy to oni cię pobili? – zapytała, kucając przy niej i wskazując na grupę milczących mężczyzn.
-Tak, od soboty okropnie byłam bita i torturowana – odpowiedziała Lesia.
Wskazując po kolei trzech z nich, mówiła dalej:
-Bili mnie niemiłosiernie, chociaż wiedzieli, że nazywam się Anna Lisa Steiner, i że jestem Niemką. Bili mnie do utraty przytomności – kilka razy straciłam przytomność, a oni mnie jeszcze kopali. Elizo, jakie to było straszne, gdy moi rodacy tak mnie bili, chociaż jestem niewinna. Tylko dlatego, że ośmieliłam się tu przyjechać, by odszukać mojego biednego Bernarda, mojego męża, na którego tam, w Sittensen, czekają nasze dzieci.
Teraz już autentyczne łzy ciekły z jej oczu i z oczu Elizy. Lesia kontynuowała:
-Bił mnie Sprüscher, ten grubas z przodu. Także ci dwaj z tyłu w mundurach, których nazwisk nie znam. Pejczem, drewnianą listwą, pięścią. Kopali mnie, leżącą na podłodze. Bił jeszcze jeden, Albert Schöcke, którego tutaj nie widzę, który groził, że mnie zabije. Bili mnie bezpardonowo i bezlitośnie. Mnie, niemiecką kobietę i żonę oficera niemieckiego walczącego na froncie. Bili mnie tak, że myślałam, że umieram, razem z dzieckiem moim i Bernarda, które mam w swoim łonie! – wskazała na swój brzuch. –Bili mnie i kopali pomimo tego, że wiedzieli, że jestem w ciąży, a ten gruby Sprüscher zagroził mi nawet aborcją mojego dziecka!
Eliza porwała się na równe nogi i wymachując rękami przed twarzą pułkownika Reschke krzyczała do niego:
-Pułkowniku Reschke, oskarżę pana i tych pańskich sk … synów o bicie i znęcanie się nad moją siostrą! Nad moją ukochaną siostrą! Pułkowniku Reschke, pan za to odpowie, za te wasze bezwstydne nadużycia w stosunku do niemieckiej, niewinnej kobiety, na dodatek w ciąży, o czym panowie wiedzieliście! Wy wszyscy pójdziecie siedzieć! Już się o to postaramy, ja i mój przyszły mąż, który jest teraz ze mną tutaj w Warszawie! Nie puścimy tego płazem!
-Panno Elizo, proszę się uspokoić. Wszystko zaraz wyjaśnię, tylko zapraszam panią do mojego gabinetu …
-Co? Do pana gabinetu? Nie opuszczę już mojej biednej siostry, za nic na świecie! Będę tu przy niej i nie zostawię samej, bo dalej jesteście gotowi ją zabić! Jaką mi pan da gwarancję, że ona jest tutaj bezpieczna? Gdzie jest ten Schöcke, który chciał ją zabić? Proszę tutaj natychmiast wezwać komendanta! Natychmiast!
-Panno Elizo, teraz to jest niemożliwe …
-Jak pan śmie tak mówić! Jak pan śmie patrzeć mi w oczy! Zbrukał pan honor niemieckiego munduru! Pan i ci pana sk … syni jesteście niegodni, by być Niemcami. Chcieliście zabić moją siostrę Annę tylko dlatego, że jesteście idiotami i sadystami. Anna mówiła tu przed chwilą, że chcieliście ją doprowadzić do śmierci wraz z jej dzieckiem! W jakim celu chcieliście ją zabić? To jest hańba dla was! Hańba!
Eliza chyba przesadziła z tymi oskarżeniami niemieckich oficerów Gestapo. Sama się już chyba też o tym przekonała, bo w tym momencie zamilkła. Znów podeszła do pryczy i nachyliła się nad Lesią. Przyklękła przy niej na podłodze i wzięła ją za obie ręce, mówiąc i płacząc jednocześnie:
-Anno, moja śliczna, kochana Anno! Co oni z tobą zrobili, jak oni cię zmaltretowali. Jak można tak bić uczciwą, niemiecką kobietę na posterunku niemieckiej policji!
Lesia patrzyła i słuchała tego wszystkiego z narastającym zdumieniem. Czy to miała być ta pomoc, o którym było napisane w grypsie, otrzymanym w dniu wczorajszym? Jeśli tak, to zaczynała się bać, że to się może źle skończyć, bo chyba jednak Eliza przesadziła z tą awanturą i besztaniem pułkownika Reschke i jego współpracowników. „Choćby nie wiem, jak wiele miała racji, to jednak po takich oskarżeniach zaczną się bronić” - pomyślała.
I rzeczywiście, Reschke już się otrząsnął z zaskoczenia i przystąpił do kontrataku:
-Ja tutaj jestem szefem i mogę panią natychmiast aresztować za te wszystkie obelżywe oskarżenia przeciw nam! To jest moje …. – przerwał, widząc twarz Elizy, która wstała na te jego słowa.
-Co takiego!? Jak pan śmie tak mówić! – odkrzyknęła Eliza. -Jak pan śmie! Niech pan tylko spróbuje zacząć znów coś knuć i robić przeciwko mnie i mojej siostrze – zaraz pana stąd zabiorą do Auschwitz lub do Rosji na front! Pan się nawet nie domyśla, z kim ja tutaj przyjechałam! Pan nawet nie wie, kogo za chwilę pan tutaj spotka i przed kim będziecie się wszyscy musieli tłumaczyć! Za niedługo skończy się pana perfidna działalność i spiskowanie przeciwko życiu mojej siostry. Natychmiast żądam i potrzebuję, by pan przyprowadził tu komendanta! Rozumiesz pan, panie Reschke? Natychmiast!
Musieli już usłyszeć te krzyki na całym piętrze, bo właśnie w tej chwili w celi pojawił się postawny mężczyzna w mundurze pułkownika. Ukłonił się Elizie i przedstawił:
-Jestem pułkownik Wilfried Paul Hermann Jopke. Mam przyjemność zaprosić panią, panno Elizo, wraz z pani siostrą Anną, do mojego gabinetu. W razie potrzeby będziemy służyć pomocą pani siostrze, jeśli miałaby jakieś trudności z przejściem.
Chodziło mu o pomoc w prowadzeniu Lesi, tak bardzo osłabionej po tych okrutnych torturach. Eliza już się uspokoiła, zwłaszcza, że oprócz Jopke pojawił się wraz z nim inny pułkownik Gestapo,
Hans Dietmayer, o którym wcześniej mówiła „mój przyszły mąż”, przed którym będą się „wszyscy musieli tłumaczyć”.
Dietmayer stał w korytarzu tak, że Eliza go widziała. Już spokojniejsza pochyliła się nad „siostrą” i po krótkiej z nią rozmowie odrzuciła tę pomoc ze strony Jopkego. Pomogła Lesi wstać i poprawiła jej ubranie, włosy i założyła buty. Wzięła ją pod ramię i ruszyły powoli przez korytarz, obie przytulone do siebie jak dwie siostry.
Powoli dotarły wraz z całą otaczającą świtą oficerów do gabinetu szefa Grupy IV E Gestapo w Warszawie, pułkownika Jopke. Po drodze Eliza mówiła głośno do „siostry”:
-Anno, jaka jestem szczęśliwa, że cię wreszcie tutaj spotkałam! Jakie to wszystko byłoby piękne, gdyby nie ci dranie, ci perfidni oprawcy, którzy cię tak zbili! Nie martw się, zatroszczę się o ciebie, siostrzyczko, jak tylko stąd wyjdziemy.
Podpułkownik Reschke szedł za nimi i oczywiście to słyszał. Pozostałym trzem oprawcom nakazano, by nie oddalali się ze swojego pokoju dla dyżurnych Gestapowców na tym samym piętrze i czekali na dalsze polecenia.

Po krótkich wyjaśnieniach i jeszcze jednych, solidnych przeprosinach podpułkownika Reschke - pułkownik Jopke odezwał się tymi słowami do „sióstr” Elizy i Anny:
-Bardzo proszę powiedzieć, czego panie od nas teraz oczekują. Pan pułkownik Hans Dietmayer zalecił nam bezwzględnie naprawić nasz błąd w stosunku do pani Anny Steiner, z czego chcemy się w miarę możliwości wywiązać. Postaramy się spełnić życzenia pań, o ile będą one możliwe do spełnienia.
W ten sposób rozpoczęło się spotkanie, w którym wziął udział towarzyszący Elizie oficer z centrali Gestapo w Berlinie, pan pułkownik Hans Dietmayer. W swoim pierwszym teraz wystąpieniu powiedział, że ma dla pana Jopke i jego ludzi tylko pół godziny czasu.
-W tym czasie, panie pułkowniku Jopke i panie pułkowniku Reschke, należy załatwić wszystkie sprawy z moją narzeczoną Elizą Müllner i jej siostrą Anną Steiner w taki sposób, żebym nie musiał pisać o tym raportu w Berlinie. Czy szanowni panowie zrozumieli to wystarczająco dobrze, czy też mam powtórzyć?
Pan pułkownik Jopke zdecydowanie zaprzeczył ruchem głowy, żeby cokolwiek trzeba było powtarzać, a wtedy pan pułkownik Hans Dietmayer usiadł z boku przy mahoniowym stoliku i pijąc kawę tylko się przysłuchiwał dalszej rozmowie i przypatrywał, prawie się do niej nie wtrącając.
Eliza również łyknęła kawę z filiżanki i odpowiedziała, zwracając się do milczącego w tym momencie pułkownika Jopke:
-Doceniamy pana dobre intencje, panie pułkowniku Jopke. Przynajmniej ja, lecz nie wiem jeszcze, co na to moja kochana siostra –wskazała na nią, siedzącą w miękkim fotelu, wciąż z przymkniętymi oczami.
Lesia odpowiedziała z pewnym wahaniem w głosie:
-Eliza, kochanie, naprawdę nie mam siły. Przed godziną byłam tutaj bita przez tych panów, naprawdę nie mam siły myśleć o tym wszystkim i mówić. Bardzo cię proszę, reprezentuj mnie w taki sposób, byśmy mogły opuścić tych panów jak najszybciej i wreszcie byśmy mogły zająć się sobą. Jestem taka rozradowana, że wreszcie będę mogła być z wami, z tobą i Martą. O niczym innym nie marzę, jak tylko położyć w łóżku bez wszy i pluskiew.
W takim razie Eliza kontynuowała:
-Przyjmiemy przeprosiny od panów, ale pod pewnymi warunkami, które zaraz postaram się wymienić.
Jopke zapytał:
-Jakie to warunki?
-Po pierwsze, tutejsza firma, czyli Gestapo dla Dystryktu Warszawskiego, napisze w sposób absolutnie jednoznaczny i wyczerpujący oficjalne przeprosiny dla mojej siostry, Anny Steiner, za te wszystkie nadużycia, których się tutaj dopuszczono w stosunku do niej. Przeprosicie, wyrazicie żal i ubolewanie.
Jopke skinął głową, potwierdzając, że się zgadza i prosząc o dalsze warunki.
-Bez konieczności powrotu do więzienia Gestapo Anna otrzyma bezwarunkowe zwolnienie, zwrot zdeponowanych ubrań i wszystkich rzeczy osobistych, jeśli tam zostawiła. Wszystkie dokumenty, związane z jej osobą i jej przymusowym pobytem tutaj i w więzieniu Gestapo zostaną natychmiast zlikwidowane i będą od tej pory traktowane jako nie istniejące. Tutaj, w tym gmachu, będziemy czekały nie dłużej niż około godziny na załatwienie tych spraw, a jednocześnie umożliwienie Annie godnego ubrania się i przygotowania do wyjścia stąd jak najszybciej.
Jopke skinął głową.
-Panowie, moja siostra Anna jest w ciąży! Po tych wszystkich nieszczęściach, które na nią sprowadziliście, muszę ją natychmiast zabrać do lekarza, by ją zbadał i jej pomógł wyjść z tego!
Jopke skinął głową:
-Pokryjemy koszty wszystkich tych badań i opieki lekarskiej.
Eliza kontynuowała:
-Gestapo dla Dystryktu Warszawskiego wystawi mojej siostrze, Annie Steiner, dokument, w którym będzie napisane, że uprasza się wszystkie jednostki policji na terenie Rzeszy Niemieckiej oraz Generalnego Gubernatorstwa do wszelkiej możliwej pomocy i zapewnienia bezpieczeństwa dla niej, jeśli o to kiedykolwiek poprosi, do końca 1944 roku.
Jopke skinął głową, ale jednak częściowo zaprzeczył, mówiąc:
-Możemy taki glejt wydać do końca bieżącego 1943 roku.
Eliza spojrzała na „siostrę”, ale ta miała zamknięte oczy i nic nie mówiła. Wtrącił się za to milczący dotąd pułkownik Hans Dietmayer:
-Panie pułkowniku, możecie wystawić taki glejt na 6 miesięcy licząc od nowego miesiąca, czyli do końca kwietnia 1944 roku. Proszę tak zrobić, to jest w pana mocy.
Jopke skinął głową, a Eliza znów kontynuowała:
-Gestapo dla Dystryktu Warszawskiego zapłaci niezwłocznie mojej siostrze, Annie Steiner, odszkodowanie za poniesione szkody zdrowotne i moralne, w tym także konieczność opłacenia kosztów leczenia, rehabilitacji, wypoczynku i powrotu do domu. Ponieważ dom Anny obecnie nie istnieje z powodu zbombardowania przez lotnictwo wroga, poprzez powrót Anny do domu rozumiem jej powrót do Hamburga i w tamtejsze okolice.
Jopke zapytał:
-O jakiej kwocie odszkodowania pani myśli w tym momencie, panno Elizo?
W tym momencie znów wtrącił się pułkownik Hans Dietmayer, mówiąc:
-Elizo, przepraszam! Pozwól, że tę sprawę omówię bezpośrednio z panem pułkownikiem Jopke.
Tamten odparł:
-Tak, oczywiście. Myślę, że pan pułkownik ma rację. Zostawimy obie panie tutaj na kilka minut, a pana pułkownika zapraszam do sali obok – wskazał na drzwi wejściowe. –Mam tylko pytanie: czy pan pułkownik Reschke jest jeszcze nam tutaj potrzebny, czy też możemy go zwolnić do jego obowiązków?
Zarówno Eliza, jak i pułkownik Dietmayer zrobili minę, którą należało interpretować jako zupełny brak zainteresowania pułkownikiem Reschke. Na dodatek Lesia robiła wrażenie, że śpi w wygodnym fotelu, więc „biedny”, zbity z tropu oficer Gestapo pożegnał się dyskretnie ze wszystkimi i wyszedł. Natychmiast za nim wyszli pułkownicy Jopke i Dietmayer, aby przejść do sali obok i tam dokończyć rozmowę o odszkodowaniu.
Lesia otworzyła oczy i spojrzała na jedyną obecną w tej chwili w gabinecie osobę, na swoją „siostrę”. Ta przyłożyła palec do ust i powiedziała krótko po francusku:
-Wszystko ci wyjaśnię w hotelu lub w innym miejscu, gdzie nikt nas nie podsłucha. Nie martw się, wszystko idzie całkiem dobrze. Najlepiej, jeśli będziesz teraz dalej spać, bo znając Hansa myślę, że oni zaraz tutaj wrócą. On naprawdę nie ma czasu, a sprawę obiecał mi załatwić do końca.
-Dziękuję – odparła Lesia, niepewna, co miałaby w takiej sytuacji powiedzieć „siostrze”.
Gdy obaj pułkownicy wrócili do gabinetu po niecałych piętnastu minutach, zobaczyli skuloną i śpiącą w wygodnym fotelu Annę Steiner i klęczącą przy niej jej „siostrę” Elizę, trzymającą jej dłoń, a drugą ręką delikatnie i z czułością gładzącą jej włosy.
Jeśli Jopke miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to widząc tę scenkę pomyślał: „Tak, to na pewno są siostry”.

Dodano: 2017-01-29 07:16:12
Ten wiersz przeczytano 1082 razy
Oddanych głosów: 10
Rodzaj Nieregularny Klimat Dramatyczny Tematyka Ojczyzna
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (14)

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Halina
Bardzo dziękuję za czytanie i zapraszam jeszcze w
przyszłości, gdy następne odcinki powstaną. Serdecznie
pozdrawiam.

Halina53 Halina53

Ciekawie, bardzo ciekawie...pozdrawiam cieplutko

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Waldi
Pięknie dziękuję za
odwiedzanie, czytanie i komentowanie. Pozdrawiam
serdecznie.

waldi1 waldi1

:)) pięknie ..

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Karl
Zapraszam do czytania następnych 2 odcinków (dzisiaj
będzie 49-ty), a jeszcze następne powstaną pewnie
nieco później (zobaczymy).
Dziękuję za wizytę, miłe słowa komentarza i serdecznie
pozdrawiam.

karl karl

dzisiaj to dołożyłeś ostro, aż mnie oczy rozbolały.
Ale było warto
Pozdrawiam serdecznie

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Turkusowa Anna
Amor
Tadeusz
Cieszę się, że moja opowieść się podoba. Dziękuję za
odwiedziny, miłe i ciekawe komentarze.
Kontynuacje będzie, choć pewnie wystąpi wkrótce
przerwa (odc.49 i 50 będą w tygodniu, dalej wrócę do
Marii i Władka).
Serdecznie pozdrawiam.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Drogi Krzysztofie
Teraz czytam Twoją opowieść
tylko pobieżnie, ale powrócę
do niej wkrótce i to od
pierwszego odcinka, gdy
skończę pewną pracę, która teraz
pochłania mi mnóstwo czasu.
Serdecznie pozdrawiam:}

AMOR1988 AMOR1988

Wow, może jutro wyjaśni się kim jest owa "siostra",
trzymasz w silnym napięciu.

Turkusowa Anna Turkusowa Anna

Jak zwykle bardzo ciekawa proza, czekam na dalszy
ciąg.
Pozdrawiam serdecznie :)

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Madame Motyle
Anna
BaMal
Tak, tak, będzie ciąg dalszy. Na razie jeszcze dwa
odcinki, a potem zobaczymy. Myślę, że jeśli będą
jeszcze następne, to trzeba wrócić do Marii i Władka.
Bardzo mi miło, że zaciekawiłem. Dziękuję za
odwiedzanie, czytanie i komentowanie. Pozdrawiam
najniedzielnie i serdecznie. Zapraszam.

Madame Motylek Madame Motylek

Niesamowity zwrot akcji.
Ciekawe, kim była ta "siostra"?
Pozdrawiam:)

anna anna

Z niecierpliwością zaczęłam od Twojego
opowiadania.Zaskakujący zwrot!!
Czekam na dalszy ciąg.

BaMal BaMal

z wielką uwagą i napięciem przeczytałam to frapujące
opowiadanie ,czy mogę oczekiwać na ciąg dalszy?
Pozdrawiam serdecznie:))

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »