Skądś go znam
Spojrzałem w lustro. Skądś go znam.
Twarz zarośnięta. Wzrok przekrwiony.
Spogląda na mnie zwykły cham.
Tak naturalnie wyćwiczony.
Przechylam głowę w prawe zgięcie.
Przechylam w lewo dla odmiany.
Postać odróżnia każde spięcie.
I żadnym nie jest zawstydzany.
Język wystawiam. On mi też,
Niby dla żartów. Tak oceniam.
Odgraża się zwyczajnie wesz.
Pozycji własnej już nie zmieniam.
Będę się golił. Mydlę brodę.
Ten naśladowca też to robi.
Żyletką zgrabnie temat wiodę.
Krew mi zaczyna szczękę zdobić.
Dotykam czoło. Odpowiada.
Musi mnie znać ta dziwna postać.
Co będę z takim typem gadać.
Wrażenie przyszło. Ma pozostać.
Spojrzałem w lustro. Jeszcze raz.
Twarz zarośnięta. Skądś go znam.
Znajoma jawi mi się twarz.
No oczywiście - to ja sam.
Komentarze (6)
Ja tam lustro omijam...nie lubie się bać :)
to tak jak u mnie przy goleniu, tylko że on
przystojniejszy i boję się że moja Ania się w niego
zapatrzy!
dokoncz golenie - może inaczej będziesz widział- fajny
! pozdrawiam:-)
Płynnie jak zwykle i z polotem. Wesoły, sympatyczny,
pomimo że zarośnięty nieco:))Pozdrawiam.
Tego "wesz" Ci nie wybaczę :)
"Odgraża się zwyczajnie" może - kiep?
Pozdrawiam :)
Podobno zwierzęta nie rozpoznają siebie w lustrze
tylko widzą innego osobnika. Dobrze, że się w końcu
rozpoznałeś :)))
Miłej niedzieli. No i dokończ to golenie :)