Skazany na sławę
Nie chcę być sławny, sława ma swą cenę
i wbrew pozorom nie ułatwia życia,
a ja chcę w zgodzie być z własnym
sumieniem,
z pogodą ducha dzień za dniem odliczać.
Nie chcę być sławny, sławę się zdobywa,
a ja już walczyć nie zamierzam z nikim,
kruchość jej, samo życie mi odkrywa,
bo wciąż się burzy i stawia pomniki.
Nie chcę być sławny, sława budzi zawiść,
dziś klaszczą, jutro nóż ci w plecy
wbiją,
a ja chcę w życiu beztrosko się bawić,
nie na cokole, lecz wśród ludzi żyjąc.
Nie chcę być sławny, choć gdy ranek
wstanie,
zdarza się bywam szczytu sławy bliski,
gdy ci podając do łóżka śniadanie
słyszę - kochanie, jesteś fantastyczny.
Komentarze (64)
Przeczytałam z przyjemnością ten świetny,
fantastycznie spuentowany wiersz:)
To jest najpiękniejsze. Sława podana do łóżeczka.
Pozdrawiam.
Lubię czytać Twoje wiersze zawsze są o czymś. Puenta
niespodziewana. :-)
Sława zbyt kruche ma podłoże
pozdrawiam:)