Skończona gra.
Ucichły brawa, scena pusta,
widzowie się porozchodzili.
Zamilkły też aktorów usta,
zanim powiedzieć coś zdążyli.
Trwającą przerwą zadziwieni,
stoją w bezruchu samotności.
Światłami jeszcze oświetleni,
a pogrążeni już w ciemności.
Mają świadomość że to koniec,
i niemożliwe grać w tej ciszy.
A oni wciąż unoszą dłonie,
w nadziei że ktoś ich usłyszy.
Usta otwarte, są gotowe,
czekają znaku potwierdzenia.
By móc wyrazić siebie słowem,
do końca sztuki zaistnienia.
Ale daremnie, scena pusta.
Skończona gra niedoskonała.
Zamilkły też aktorów usta,
i tylko cisza pozostała…
Komentarze (2)
Bardzo intrygujący ..poczytam jeszc raz... )))
Przepiekny wiersz, płynny i doskonały rytmicznie
...czytelnika uderza samotność ludzi, będących obok
siebie a jednak nic ich poza ciszą i przeszłością już
nie łączy...aktorzy na scenie - czy niegdyś bliscy
sobie ludzie?