Skostnienie
Kiedyś, dawno, na krańcach czasu, gdzie
sięga ma pamięć,
Czekałem na Ciebie stęskniony twych ramion,
twej duszy,
Ty biegłaś, by złączyć się ze mną, płakałaś
ze szczęścia,
Łzy twe łączyły się z wiatrem, on je
roznosił jak dobrą nowinę.
Miłość...
Dziś płytkie uczucia, łez już nie widać,
ramion nie czuję.
Teraz jestem sam, lecz razem z Tobą. Patrzę
Ci w oczy, dalej kocham.
Miłość ma mocna, jednak nie ta sama,
bardziej dojrzała.
Czy dobrze robimy? Przyzwyczajamy się,
wypalamy i niszczymy.
Miłość...
Jednak, jeśli jest prawdziwa trwa nadal w
naszych sercach.
Choć skostniała, czasem wyrywa się w
euforii uczuć.
Patrzę na Ciebie, cicho, w skupieniu. Za co
Cię kocham? Pamiętam!
Za oczy, za uśmiech, za przyjaźń, za
rozmowę, za gest, za wszystko.
Miłość...
mej miłości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.