Skradnie
Pierwszy spacer był niewyraźny
Choć wiem, że bardzo ważny
Coś nam w oczach zabłyszczało
Mam tylko nadzieje, że to nie za mało
Ona mówiła mi tak dużo i tak ciekawie
Że mogłem jej słuchać godzinami leżąc na
tej trawie
Przebyta z nią minuta
To jak w padająca w ucho nuta
Nim uchylisz usta pragnące
Ona już zmienia dźwięki uciekające
Więc łapałem każde słowo
Żebym mógł je teraz odtwarzać na nowo
Najbardziej obawiałem się powrotu
Bo co jej powiedzieć w trakcie odwrotu
Szepnąć na ucho – bardzo mi się
podobasz
I czy me serce u siebie przechowasz
Przecież ona mnie wyśmieje w niebogłosy
Powiedziałem cicho poprawiając włosy
Odeszła uśmiechając się do mnie
Choć ten uśmiech jak by przechodził koło
mnie
Moją dusze zalała fala niepewności
Czy ja mogę znowu nabrać do dziewczyny
ufności
Po poprzedniej nieszczęśliwej
miłości?
Teraz staram się coś robić
Swoja duszę ukorzyć
Ból cały wydobyć
I coś w niej ułożyć
Aby później piękną poezje móc stworzyć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.