SKRAJEM ŻYCIA
Skrajem miasta
skrajem drogi
skrajem życia, biegłam,
nie dotknęłam nigdy nieba
nie dotknęłam piekła...
wciąż w bezpiecznej
odległości
od uniesień , od cierpienia
w naiwności nie dostrzegłam
że wszystko się zmienia..
.. zapachniało
pole czerwcem,
zapachniało sianem
i poznałam, co to niebo,
o piątej nad ranem..
Ej ty łąko
rozświerszczona
czemuś mnie urzekła
i wepchnęła wprost w ramiona
otwartego piekła..
......................
.. powróciłam
z tym bagażem
przez serca rozstaje:
drogo moja.. życie moje..
chcę biec.. znowu skrajem....
Komentarze (5)
Super wiersz. W poetyckiej formie ujęłaś istotę
miłości.
Nie zawsze się da skrajem...wiersz choć smutny, ale
piękny!
pozdrawiam Aniu :)
Ależ Ty pięknie piszesz. Miło poczytać.
podpisuję się pod komentarzem Arka :)
Znakomite. Tylko podłożyć muzykę i pierwsze miejsce w
konkursie poezji śpiewanej. :)