skrzydła
Byłem dziś w maleńkim sklepie,
Pachnącym kawą i pomarańczą,
Właściciel ciepło spojrzał na mnie,
I dał mi skrzydła, które tańczą.
Pomógł założyć mi je zaraz,
Gdy dłonią dotknął to przyrosły,
Potem otworzył przestwór okna,
By wprost do Ciebie mnie zaniosły.
A gdy wzleciałem ponad dachy,
To blask diamentów się wstydził,
Bo wszystkie słońca w nich płonęły,
Z potęgi nikt nie szydził.
Widziałem w dole niwy, łany,
W tył umykały ścieżek sieci,
Ptaki na rękach mi siadały,
A w uszach perlił się śmiech dzieci.
Trwało to tylko wieczną chwilę,
I wnet ujrzałem cel podróży,
Małą planetkę wśród błękitu
I piękny ogród jednej róży.
Tuż obok Ciebie na huśtawce,
Jak czekasz na mnie w rozmarzeniu,
I trzymam mocno Cię w objęciach,
Stapiając serca w zespoleniu.
Kocham Cię...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.