Skrzydła
Patrzysz na świat jak niewidomy
śpisz dwa lata, tchnący żywiołem,
porośnięty trawą, purpury kolory,
rozmazują twoją mękę.
Proszony wstajesz
Twoja wola rozkwita
Dostajesz:
- polane,
- kwiaty
- przestrzeń
i tych co w śnie,wymarzonym Cię obudzili
Oczyma duszy i serca,wołali Ciebie i
wzywali.
Ciemne powieki, sine powieki,
ciężkie dłonie, ciężkie nogi
kaganiec na twarzy,milcząc głupiejesz
Usta otwiera przypadkowy dzień
Taka cisza,
taka głębia
Klaszcze w dłonie Aniele,
dotykiem aksamitu
traw zielonych,
uchylam drzwi,
świeci słońce,
zaklęty marmur kruszeje.
Tych bram jest tysiące!
Dziękuję za zaproszenie,
za tą rozmowę,
Poranek kwitnie twym słowem
Przenikam swą dusze,
świat się śmieje
Przecież to tak niewiele.
Dziękuję, że jesteś
twych słów dla mnie głębia
szukająca
Komentarze (5)
Tutaj to samo.Popracuj nad tekstem.Podziel na
strofy.Przepraszam, ale mnie męczy taki ciąg."Świat
niewidomy" Czyli świat nie widzi ale czego?Pozdrawiam
Daje do myślenia... Pozdrawiam :D
refleksyjny i bogaty wiersz pełen metafor wypełniony
wiarą
Otulony spektaklem myśli, których smak porwie wredną
rzeczywistość własnymi rogami.
podoba mi sie-pozdrawam