Skrzydła
Minął miesiąc...
Miałam skrzydła…
Pamiętam…
Były wspaniałe…
Wiem, bo mi mówiłeś…
Mówiłeś że są piękne…
Chciałeś je dotykać…
Chciałeś patrzeć…
Ja się zgodziłam…
Spaliśmy razem…
Pod skrzydłami…
Ja śniłam o Tobie…
Wierzyłam w nas…
Poczułam ból…
Obudziłam się ze snu…
Spojrzałam…
Nie było Ciebie…
Spojrzałam…
Nie było skrzydeł…
Co za ból…
Okropny ból…
Zobaczyłam Cię…
Uniosłeś się wysoko…
Na skrzydłach…
Moich skrzydłach…
Naszych skrzydłach…
Twoich skrzydłach…
Zabrałeś mi je…
Brutalnie odciąłeś…
Nie patrząc na krew…
Nie patrząc na łzy…
Dlaczego…?
Przecież miały być nasze…
Mieliśmy razem je pielęgnować…
I razem z nich korzystać…
Patrzysz…
Widzisz…
Przewracam się…
Nie umiem podnieść…
Śmiejesz się…
Odlatujesz…
Krzyczę…
Żądam pomocy…
Patrzę…
Nie mogę uwierzyć…
Czemu zabrałeś…?
Skradłeś skrzydła…
Już nigdy nie odrosną…
Została rana…
Został ból…
Została krew…
Już nigdy nie wzlecę…
Nie umiem żyć…
Jednym gestem mnie zabiłeś…
... odkąd żyć bez Ciebie nie umiem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.